Kiedyś, dawno temu w krainie tanecznych balów, tancerze trenowali w szerokich, wręcz workowatych koszulach. Do tego dochodziły szerokie, kolorowe krawaty, które mogłyby konkurować z pejzażami Van Gogha pod względem jaskrawości. Spodnie? O, proszę bardzo – były tak szerokie, że wydawało się, że flanela chce przysłonić cały parkiet! Co do fraków, no cóż... mówi się, że do jednego z rękawów można było wsunąć całą nogę i nadal miałoby się sporo miejsca.