Pamiętacie te golfy od inti****, które kiedyś królowały na parkietach i ulicach miast? Ach, te czasy, kiedy golf był jak dobra muzyka disco – wszyscy wiedzieli, że to trochę kicz, ale i tak wszyscy to kochali. Nasze babcie nosiły je z klasą, a tancerze przejęli tę estafetę z równie wielkim zamiłowaniem do niekonwencjonalnego stylu.
Gdzieś w malowniczych rejonach Mazur, w miejscowości, gdzie liczba owiec prawie przewyższała liczbę mieszkańców, zaczynała się moja przygoda z tańcem. A dla tancerza, sklep taneczny był wtedy równie rzadkim zjawiskiem jak zimy bez śniegu na Mazurach.
Nie da się ukryć, każdy tancerz zetknął się z tym pytaniem, kiedy to ważny występ czy intensywna lekcja zbliżały się wielkimi krokami. Szafa pełna ubrań, a jednak serce woła: "Nie mam co na siebie włożyć!". Niech te duchy wątpliwości oddalą się na bok, bo nasza marka, kochając taniec tak mocno jak Ty, wychodzi Ci na przeciw!
Kiedyś, dawno temu w krainie tanecznych balów, tancerze trenowali w szerokich, wręcz workowatych koszulach. Do tego dochodziły szerokie, kolorowe krawaty, które mogłyby konkurować z pejzażami Van Gogha pod względem jaskrawości. Spodnie? O, proszę bardzo – były tak szerokie, że wydawało się, że flanela chce przysłonić cały parkiet! Co do fraków, no cóż... mówi się, że do jednego z rękawów można było wsunąć całą nogę i nadal miałoby się sporo miejsca.
140,00 zł
390,00 zł
180,00 zł